Nie wszystkie zapasy domowe są przemyślanie, nie całe jedzenie jesteśmy też w stanie dobrze wykorzystać. Nie wspominając już o marnowaniu jedzenia ze świąt! Dlaczego? Zakupy robimy bez listy, kupujemy więcej niż potrzebujemy, a wiele produktów ma krótką datę przydatności.
- Jak w takim razie dobrze wykorzystać to, co mamy w domowych zapasach?
- Co zrobić z jedzeniem, które teoretycznie nadaje się tylko do wyrzucenia?
Mam dla Ciebie kilka wskazówek!
Spis treści
Domowe zapasy – co najczęściej marnujemy?
O ile kupiliśmy za dużo makaronu, ryżu czy puszek z pomidorami – możemy być spokojni. Te produkty mogą przeleżeć w naszej domowej spiżarni przez kilkanaście miesięcy, a nawet lat. Niestety, nie wszystkie produkty spożywcze mają tak długą datę przydatności. Co w takim razie znajduje się w czołówce problematycznych pozycji?
Po pierwsze warzywa i owoce. Na początku mamy wielkie plany kulinarne, myślimy także o zdrowym odżywianiu, a kończy się na jednym plasterku pomidora na kanapce z szynką.
Skoro jesteśmy już przy pieczywie – to kolejny produkt, który zdecydowanie za często ląduje w koszu na śmieci. Nie przepadamy za czerstwym chlebem i twardymi bułeczkami. Kochamy jednak wszystko, co świeże, ciepłe i chrupiące, dlatego ostatnio drożdże znikają masowo z półek. Bo kto z nas nie lubi cieplutkich i pachnących drożdżówek?
Wyrzucamy, więc kilogramy jedzenia, które można jeszcze wykorzystać. Do śmieci trafiają warzywa i owoce, pieczywo, wędliny, zeschnięte końcówki drożdży i spleśniałe koncentraty pomidorowe, których nie zdążyliśmy wykorzystać w całości. Jak temu zapobiec? Pokażę Ci kilka prostych trików!
Zwiotczałe warzywa wrzuć do zupy
Co zrobić z warzywami, które straciły nieco na swojej świeżości? Gdy nie są już jędrne i wyglądają nieco mniej korzystnie, trudno się przemóc, żeby je po prostu zjeść. Leżą, więc na kuchennych blatach i w lodówkach, a ich żywot kończy się podróżą do śmieci. Żeby nie dopuścić do takiego stanu, możesz je zamrozić i wykorzystać później, jeśli już za późno – wrzuć je do zupy. Gdy warzywa nie są spleśniałe, nadają się do zjedzenia.
- Zwiotczała marchewka i pietruszka świetnie odnajdzie się w rosole lub domowej pomidorówce.
Moje dziewczynki nie przepadają za gotowaną marchewką w zupie, co dobrze rozumiem – mam to samo! Jak w takim razie wykorzystać marchewkę z rosołu, której zazwyczaj dodajemy tylko trochę, gdy reszta ląduje w śmietniku? Mam taki mój mały sekret… marchewkę blenduję i dodaję do zupy. Dzięki temu jest słodsza, ma więcej witamin, a dzieciaki zjadają wszystko ze smakiem.
Nie wyrzucaj pieczywa – użyj blendera i zaskocz rodzinę!
Zastanawiasz się pewnie, jak można zaskoczyć rodzinę smakiem czerstwego chleba? O ile bułki wysuszysz i użyjesz ich do kotletów schabowych, o tyle na chleb nie masz pomysłu? Tu muszę Cię zaskoczyć!
Najprościej zrobić z niego grzanki i dodać do wspomnianej zupy, ale co jeszcze? Szukając pomysłów na wykorzystanie suchego pieczywa, znalazłam coś absolutnie genialnego! Chrupiąca i aromatyczna posypka do zapiekanek i kremów. Jak ją przygotować?
Przyda się tu blender z przystawką szatkującą.
- Wrzucasz do pojemnika 3-4 kromki suchego pieczywa, wlewasz 2 łyżki oliwy, ulubione zioła (ja najczęściej dodaję tymianek) i wszystko blendujesz.
- Następnie wykładasz na blachę i wkładasz do nagrzanego piekarnika (220-230 ºC) na kilkanaście minut.
- Gotową chrupiącą posypkę możesz dodać na wierzch zapiekanki z makaronu lub ziemniaków, albo posypać nią zupę krem.
- Najlepiej przechowywać posypkę w papierowej torebce, dzięki czemu długo nie straci swoich właściwości.
Białka ubij i zrób z nich bezę!
Dobre, drożdżowe ciasto wymaga większej ilości żółtek. Zazwyczaj zostaje potem kilka białek, z którymi nie ma co zrobić. Podobny problem mam wtedy, gdy przygotowuję dziewczynkom naleśniki z serem – tu też wykorzystuję tylko żółtko.
Białka można po prostu wylać do zlewu lub… zrobić z nich pyszne bezy! Przepis jest bardzo prosty, cała sztuka polega na suszeniu. Tak, bo to całe pieczenie bardziej przypomina suszenie. Wymagają niższej temperatury i dłuższego czasu w piekarniku.
Jak zatem zrobić pyszną, słodką masę na bezy? Cały sekret tkwi w dobrym ubiciu białek, na sztywną pianę. Można zrobić to ręcznie, ale ja nie należę do osób cierpliwych. Wrzucam je do wysokiego pojemnika i szybko ubijam blenderem. Świetnie sprawi się tu specjalna końcówka, które zdecydowanie przyspieszy cały proces.
Najpierw ubijamy białka i w połowie tej czynności dolewamy trochę soku z cytryny – dzięki temu piana nie opadnie.
Następnie dodajemy trochę cukru pudru (w zależności od upodobania do słodkości) i łyżeczkę skrobi ziemniaczanej na 2 białka. Można dodać też szczyptę soli, ale nie jest to konieczne. Gdy masa będzie gładka, wyłóż ją na blachę w formie małych bezików lub dużego blatu.
Ile piec bezę? To zależy:
- bezy chrupkie susz ok. 60 min. w 140 ºC;
- ciągnące w środku i chrupkie na wierzchu wstaw na 5 min do 180ºC, a następnie zostaw na ok. 1,5-2h w 120-140 ºC.
Kilka innych sposobów na wykorzystanie zapasów
Jak jeszcze nie zmarnować jedzenia? Wspominałam o mrożeniu warzyw, to samo możesz zrobić z owocami. Co jeszcze poleży w zamrażarce:
- świeże drożdże (możesz przechowywać je w zamrażarce, nie stracą właściwości);
- białka jajek;
- zupy (ja przechowuję je w pudełkach po lodach);
- zredukowany rosół (robię z niego kostki, które wrzucam potem do wrzątku);
- wędlinę i ser;
- ciasto na pizzę i pierogi.
Z dojrzałych pomidorów możesz zrobić keczup, warzywa i kiełbasę wykorzystać do leczo i zawekować, a owoce do domowej konfitury. Z przejrzałych bananów upiecz chlebek bananowy, a z resztek świeżej bazylii zrób zielone pesto (przepisy znajdziesz u mnie na blogu).
Znalazłam też świetny pomysł, na wykorzystanie resztek wędlin ze świąt – można zrobić z nich… kotleciki!
Pamiętaj też, by zakupy robić z listą i… pełnym żołądkiem. Dzięki temu unikniesz dużej ilości niepotrzebnych produktów.
Publikacja sponsorowana