Zazdrość może stymulować związek, ale jej nadmiar zabija, dusząc od środka. Byłaś kiedyś zazdrosna, a może to on miał z tym problem? Było (jest?) sprawdzanie telefonu, maili, wiadomości na komunikatorze? Ciągła kontrola i oskarżenia? Uważaj, takie zachowanie często unicestwia nawet najsilniejszą relację.
Spis treści
Zazdrość buduje i rujnuje związek
Pod słowem zazdrość kryje się najczęściej cały zestaw negatywnych emocji i działań. Na myśl przychodzi nieufność, podejrzenia, smutek, żal i ciągła kontrola. Nie oznacza to jednak, że to jedyne, co można o niej powiedzieć. “Zdrowa” zazdrość może dać nam sporo motywacji i kopa do działania, może poniekąd informować, że wciąż nam na sobie zależy.
Jak zawsze nie należy popadać w skrajność. Brak jakiejkolwiek zazdrości czasami daje sygnał, że zupełnie odpuściliśmy. Nie interesuje nas co robi druga osoba, z kim się spotyka, a w głowie pojawia się obojętność. Bywa też tak, że bezgraniczne zaufanie i zero poczucia zazdrości sprawia, że nasza druga połówka zaczyna czuć się niekochana. Nawet jeśli tak nie jest, partner może postrzegać to właśnie w taki sposób.
Na drugiej szali jest chora zazdrość i to ona jest większym zagrożeniem. Ciągłe sprawdzanie, kontrola i nieufność rujnują związek od środka. Determinuje wszystko, co robimy i ma wpływ na wszystko, o czym myślimy. A przecież relacja powinna opierać się nie tylko na głębokim uczuciu, ale również zaufaniu, poczuciu bezpieczeństwa i wierze, że jesteśmy dla kogoś ważni.
Czy byłam kiedyś chorobliwie zazdrosna?
Tak, zdecydowanie bywałam kiedyś chorobliwie zazdrosna. Chyba najbardziej wynikało to z niskiego poczucia własnej wartości i niedojrzałości. Czułam, że nie jestem wystarczająco dobra, bałam się, że facet zostawi mnie dla innej, a ja zostanę sama jak palec. Od zawsze miałam też poczucie wszechogarniającej samotności. Pojawiały się myśli, że przecież muszę kogoś mieć, nie mogę być sama. To też nie pomagało… Skrajna zazdrość w moim wykonaniu to czasy liceum i studiów, potem trochę poukładało mi się w głowie i sytuacja uległa diametralnej zmianie. Zanim jednak o tym opowiem, wspomnę o bardzo przykrym doświadczeniu, które dużo mnie nauczyło.
Przepraszam, przespałem się z moją byłą, ale to nic nie znaczy
Wielka miłość, płomienny związek i plany na resztę życia. Mam zmienić Toruń na Warszawę i tam robić magisterkę. Będzie wspólne mieszkanie, zaręczyny, a potem już tylko “żyli długo i szczęśliwie”. Wszystko układa się pięknie, żyć bez siebie nie potrafimy. Tak, jest też zazdrość – z obu stron, bo oboje mamy z tym problem. Dlatego tak dużo czasu spędzamy razem i często kłócimy się o nieistotne detale. Pewnego dnia wybucha bomba… Ot, taka tam chwilowa słabość z byłą dziewczyną. Seks po mocno zakrapianej imprezie ze starymi znajomymi. Podobno to nic nie znaczy. Nie dla mnie. Moje serce pęka, a ja nie umiem się pozbierać.
Chyba wtedy zrozumiałam, że mogę stawać na rzęsach, a jeśli ktoś chce to i jak zrobi swoje. I nie pomogą tu pilnowanie, trzymanie za rękę i ciągłe telefony. Przynajmniej nam nie pomogły. Na początku obwiniałam siebie, ale z czasem zrozumiałam, że to ja zostałam skrzywdzona i muszę zbudować swoją wartość od nowa.
A potem pojawił się mój mąż i cholernie dużo się zmieniło
Tak, zmieniłam miejsce zamieszkania i uczelnię, wszystko było przecież zaplanowane. Tyle tylko, że zamieszkałam w pokoju z koleżanką, a nie z moim byłym. Zaczęłam studia, poszłam do pracy i poznałam mojego męża. Po 5 miesiącach byliśmy zaręczeni, a rok później wzięliśmy ślub. W trakcie odrobiłam pracę domową i przepracowałam swoje emocje. Zaczęłam budować poczucie własnej wartości i uwierzyłam w nas.
Więcej o moim mężu napisałam tutaj: PRZEPRASZAM, ŻE MAM FAJNEGO MĘŻA! >>
Oczywiście, że bywałam zazdrosna, ale nie wychodziło to poza lekkie ukłucie i kilka słów wypowiadanych z przymrużeniem oka. Nie wierzysz? Zaproszenia na ślub zaprojektowała nam dziewczyna Tomka, z którą był kilka lat, a na weselu było dwóch moich byłych facetów. Wiesz, my po prostu ufamy sobie i wiemy, że na nic na siłę. Wydaje mi się też, że to mój mąż ma w sobie więcej zazdrości, którą czasami musi tłumić. Nigdy nie robiliśmy sobie jednak problemów z wyjazdami integracyjnymi, wyjściami na imprezy czy kawą ze znajomym na mieście.
Chora zazdrość, czyli jaka?
Podłoże chorej zazdrości to ciągłe przekonanie, że partner planuje zdradę lub już to robi. Najczęściej brak tu jakichkolwiek realnych podstaw, ale poczucie to nieustannie towarzyszy związkowi. Partner zaczyna kontrolować wszystkie sfery życia, aby nie dopuścić do niewierności albo udowodnić, że to już się stało. Węszy, szpieguje, rozpytuje.
Jak objawia się chora zazdrość?
- ciągła obserwacja i oskarżenia
- wciąż pojawiający się temat zdrady i niewierności
- ograniczanie wolności partnera i kontrola
- szantaż emocjonalny
Myśląc o chorej zazdrości, zawsze w uszach dźwięczą mi słowa tej piosenki…
Do czego prowadzi zazdrość?
W skrócie – do rozpadu związku. Relacja bez poczucia bezpieczeństwa, szczerej rozmowy i zaufania umiera. Wykańczają ją ciągłe kłótnie, konflikty i odpieranie ataków – udowadnianie, że partner się myli. W końcu sytuacja zaognia się na tyle, że próżno szukać porozumienia i oddechu od oskarżeń. Z dnia na dzień rośnie presja, która w końcu staje się nie do wytrzymania. No i bach, miłość staje się jedynie wspomnieniem.
Jak radzić sobie z zazdrością?
Najważniejszym krokiem jest zdanie sobie sprawy z problemu. Dopóki nie jest on uświadomiony, dopóty będzie realny i nic nie da się z nim zrobić. Bardzo ważna jest tu praca nad sobą, ale i wsparcie partnera. Należy przepracować poczucie własnej wartości oraz uczucia, które łączą parę. Świat oparty na kompleksach i huśtawce emocjonalnej nie sprzyja zdrowej relacji. Nie jest to proste i często trwa bardzo długo, trzeba więc dużo samozaparcia i cierpliwości.
Jeśli zazdrość nie odpuszcza, ale wciąż macie ochotę walczyć o związek, warto postawić na wsparcie specjalisty. Zwłaszcza wtedy, gdy chora zazdrość przeradza się w patologię – stąd już o krok do tragedii. Bez względu na to czy związek się uratuje, czy rozpadnie, osoba mająca problem z zazdrością powinna nad sobą pracować. Inaczej nigdy nie zbuduje zdrowej relacji, a sytuacja będzie się powtarzać.