No właśnie – jak to jest z tymi chodzikami? Wspierają naukę chodzenia, czy wręcz przeciwnie – przeszkadzają w rozwoju malucha? Argumentem “za”, który często podają rodzice jest to, że sami byli użytkownikami chodzika i nic im się nie stało. Ale czy aby na pewno chodzik jest bezpieczny? To pytanie zadałam specjaliście.
Spis treści
Chodziki – opinia fizjoterapeuty
Muszę przyznać, że gdy moja pierwsza córka była malutka, zastanawiałam się nad zakupem chodzika. W pamięci miałam moją radośnie podskakującą siostrę, która właśnie w takim urządzeniu “biegała” po mieszkaniu. W latach 90. chodziki były bardzo popularne i większość rodziców miała z nich wielki użytek. Im więcej czytałam jednak na temat tegoż ustrojstwa, tym mniejsza była moja chęć zakupu. Ostatecznie odpuściłam temat i okazuje się, że całkiem słusznie!
W Internecie znajdziemy wiele opinii na ten temat i chociaż ten temat już mnie nie dotyczy bezpośrednio, postanowiłam zapytać specjalisty jak to właściwie jest z tymi chodzikami. Rozmawiam z Martą Bogucką – Frańczak, fizjoterapeutą pediatrycznym długoletnim doświadczeniem i właścicielką Kliniki Rehabilitacji Martik w Warszawie.
Marta jest terapeutą metod, takich jak: NDT-Bobath, Integracji Sensorycznej, terapii manualnej i tkanek miękkich w pedriatrii, także certyfikowanym instruktorem masażu Shantala.
Wspieranie czy przyspieszanie rozwoju niemowlaka?
Marta, czym różni się wspieranie rozwoju niemowlaka, od jego przyspieszania? Gdzie jest granica – co jest ok, a co powinniśmy sobie odpuścić?
Bardzo często spotykam się z tym, że niecierpliwi rodzice starają się pomóc niemowlakowi i przyspieszyć jego rozwój. Gdzie jest granica? Stawianie malucha, gdy nie jest gotowy do pionowej pozycji, prowadzanie go za rączki, a czasami nawet… ciągnięcie.
Tak, znany widok. Zwłaszcza wśród starszego pokolenia. Co w takim razie z chodzikami – pomagają czy nie?
Zdecydowanie nie! Nie jest to przydatny “gadżet”, a konsekwencje długotrwałego przebywania w chodziku mogą mieć poważne konsekwencje.
Ale wiesz przecież, jakie emocje wywołują pierwsze kroki!
Tak, znam to uczucie. Trzeba jednak pamiętać, że dzieci powinny być dobrze przygotowane do samodzielnych kroków. Pierwszym etapem są próby wstawania, utrzymywania się w pozycji pionowej, chodzenia przy meblach i przenoszenia ciężaru ciała na boki. Pamiętajmy – chodzik nie zastąpi tego przygotowania.
Chodziki – dlaczego nie warto?
Przejdźmy zatem do konkretów, rodzice często zastanawiają się – chodzić czy warto? A jeśli nie, to dlaczego?
Tych powodów jest co najmniej kilka! Po pierwsze – nieprawidłowa stymulacja stóp malucha, po drugie – brak możliwości planowania ruchu. Do tego dochodzi przeciążenie kręgosłupa, trudność z utrzymywaniem równowagi i ograniczanie perspektywy. Dziecko jest szybko i gwałtownie pionizowane, a jednocześnie… unieruchamiane. Błagam, nie zapominajmy, że maluchowi potrzebny jest ruch i wielokrotne powtarzanie wielu, różnych czynności.
Faktycznie, nie wygląda to zbyt kolorowo. Rozumiem przeciążenia, szybką pionizację, ale o co chodzi ze stopami? Przecież maluch ma możliwość dotykania podłogi.
Owszem, dotyka jej, ale jak? Zazwyczaj stopy unoszą się lekko w powietrzu, a dziecko podpiera się i odpycha wyłącznie palcami. Stopy nie przyjmują i nie amortyzują całego ciężaru dziecka. Brak też aktywności w procesie utrzymywania równowagi, balansu ciałem. Bardzo często konsekwencją chodzików jest wyuczony odruch stawania na palcach. Często do mojego gabinetu zgłaszają się rodzice z takim problemem, bo dzieciom bardzo trudno jest się tego oduczyć.
Istnieją jakieś badania, które zdecydowanie odradzają chodziki?
Tak, wyniki badań wskazują na dużą urazowość wśród dzieciaków, które spędzały dużo czasu w chodzikach. Specjaliści potwierdzili, że chodzik pozbawia maluchy m.in. orientacji przestrzennej, koordynacji wzrokowo-ruchowej i równowagi ciała. Chód rozwija się nieprawidłowo, a brak możliwości eksplorowania świata za pomocą wielu zmysłów, ogranicza rozwój intelektualny.
Ale przecież wiele osób wkładana była do chodzika i… żyje! Można chociaż tak troszeczkę używać chodzików?
Tak, pytanie jednak o bóle kręgosłupa i skłonność do jego urazów. To jednak temat na szerszy wykład. Specjaliści zdecydowanie odradzają, ale… jak we wszystkim, słowo klucz to “umiar”. Jeśli mama włoży dziecko na 20 minut dziennie, a 8 godzin maluch będzie swobodnie eksplorował świat, to nic mu się nie stanie. Nie przyniesie to żadnych korzyści, ale nie powinno też zaszkodzić. Doświadczenie pokazuje jednak, że rodzice nadużywają chodzików.
Pchacz zamiast chodzika – opinia fizjoterapeuty
Co w takim razie możesz polecić, jako wsparcie dla małego człowieka?
Alternatywą może być pchacz dla dziecka, czyli zabawka będąca podporą przy nauce chodzenia. Ważne jednak, by dziecko nie było na nim zawieszone, a wyłącznie się przytrzymywało. Może to powodować pogłębianie się przodopochylenia miednicy i lordozę lędźwiowa. Mięśnie brzucha i pośladków nie będą aktywnie pracować, a te przy dolnym odcinku kręgosłupa będą przeciążone.
Czy w takim razie to też nie jest dobre rozwiązanie?
Pchacze nie są złe, ale powinniśmy korygować dziecko. No i oczywiście kolejny raz powtórzę słowo klucz – “umiar”! Dobrze dociążony i stawiający opór pchacz pomoże doskonalić chód, a dziecko nauczy się dozować napięcie mięśniowe. Dziecko jednocześnie napina pupę, uda i brzuch, doświadcza obciążenia kolan i stóp.
Pchacz to fajny prezent na roczek, warto wybrać jednak ten wykonany z drewna. To znacznie cięższy od plastiku materiał, który dobrze stawia opór maluchowi i zwiększa bezpieczeństwo podczas zabawy. Piękne pchacze znajdziesz na Moi-mili.pl >>
Najważniejsze – nie przeszkadzać w rozwoju!
Co w takim razie możemy robić, by wspierać dziecko w nauce chodzenia?
To, co zawsze powtarzam rodzicom moich pacjentów – nie przeszkadzać! 🙂 W pierwszych miesiącach życia najlepszym poligonem do ćwiczeń będzie płaska i pół-twarda powierzchnia, na której będzie testować swoje możliwości. Wytęsknione pierwsze kroki dziecka, powinna poprzedzić nauka przenoszenia ciężaru ciała, np. podczas chodzenia do boku przy meblach.
Jak ułatwić maluchowi to zadanie?
Trzeba odpowiednio zaaranżować przestrzeń – usunąć niebezpieczne meble, ale jednocześnie stworzyć maluchowi możliwość podejmowania prób samodzielnego chodzenia. Można ustawić pufę lub fotel w niedalekiej odległości np. od kanapy. Tak, żeby maluch mógł zrobić kilka kroczków, przemieszczając się z jednego, do drugiego punku.
Marta, dziękuję Ci serdecznie za rozmowę, a jeśli są tu rodzice, którzy chcą dowiedzieć się nieco bardziej zgłębić temat – odsyłam Was do artykułu Marty. Link znajdziecie poniżej.
Kliknij tutaj: 5 powodów, dla których nie warto używać chodzików!