Kiedyś zajęcia angielskiego kojarzyły się wyłącznie z wertowaniem książek i nudną nauką w klasie. Powtarzało się gramatykę, ćwiczyło używanie czasów i wkuwało setki słówek. Teraz dużo się zmieniło, dzięki podejściu nauczycieli i nowoczesnym metodom. Angielskiego dzieciaki mogą uczyć się także przez Internet, w domu. My korzystamy z platformy Novakid, Zosia uczy się przez zabawę z native speakerem.
(Nie jest to wpis sponsorowany)
Spis treści
Na początku podchodziłam do Novakid z rezerwą
Zajęcia angielskiego z Novakid poznałam już jakiś czas temu, przeglądając instagramowe profile. Dziewczyny opowiadały o postępach dzieci i o tym, jak fajnie bawią się podczas nauki. Ja podchodziłam do tego z pewną rezerwą, do momentu, gdy nastała kwarantanna! Z dnia na dzień dziewczynki zostały bez zajęć w przedszkolu i z mnóstwem wolnego czasu.
Zosia chodzi do zerówki, uwielbia liczyć i mówić po angielsku. Trochę gorzej idzie jej z czytaniem i nad tym najwięcej pracujemy. Mimo tego, że umiem mówić po angielsku całkiem płynnie, to jednak z jej nauką czuję się tak sobie. Owszem, powtarzamy słówka, śpiewamy i wplatam w życie jakieś elementy, to jednak wolałam zostawić ten temat profesjonalistom.
Zaczęłam przeszukiwać internet i wtedy przypomniałam sobie o Novakid. Dziewczynki mają zajęcia w przedszkolu, które prowadzone na zmianę przez polską nauczycielkę i ciocię Merlin – która mówi do nich wyłącznie po angielsku. Dlatego właśnie postanowiłam spróbować z Novakid, żeby sprawdzić, czy przez Internet też będzie fajnie.
Bezpłatna lekcja próbna
Okazało się, że pierwsza lekcja jest bezpłatna, więc tym bardziej nic nie traciliśmy. O ile Zosia bardzo chciała spróbować, o tyle Julka już niekoniecznie. Jest o dwa lata młodsza, ma też zupełnie inny charakter. Obie zasiadły przed komputerem, żeby sprawdzić, jak to wszystko wygląda. Zosia była zachwycona! Przedstawiła się nauczycielce, powiedziała ile ma lat i naturalnie weszła w tok zajęć. Julka już po 5 minutach wierciła się na krzesełku i stwierdziła, że idzie się bawić.
Wychodzę z założenia, że z niewolnika nie ma pracownika, a każdy ma swoje upodobania i czas na nowe doświadczenia. Na zajęciach została, więc tylko Zocha. Po pierwszej próbnej lekcji była zachwycona! Z Novakid korzystamy 2-3 razy w tygodniu. Radość i postępy są, dostaję też kilka wiadomości za każdym razem, gdy wrzucę na relację zdjęcie uczącej się Zosi. Dlatego postanowiłam podzielić się naszym doświadczeniem i małym bonusem.
Nie jest to wpis sponsorowany, system wygenerował mi jednak kod rabatowy i link do polecenia, dzięki czemu lekcje angielskiego moich dziewczyn będą tańsze. Co dzięki temu macie? 60 zł w bonusie na zakup pierwszego pakietu lekcji, więc chyba niezła okazja. Później Ty też możesz polecać znajomym platformę, za co też dostaniesz dodatkowe bonusy.
Link –> Novakid angielski online
Kod rabatowy –> MAGDALENA39300
Jak wyglądają zajęcia?
Najpierw zakładamy konto, a następnie wybieramy z listy nauczyciela na lekcję próbną. Możemy zobaczyć krótki film powitalny każdego z nich i ocenić, czy osoba wstępnie nam pasuje. Jest oczywiście możliwość zmiany nauczyciela. Po lekcji próbnej kupujemy pakiet, który możemy wykorzystać na zajęcia z tzw. near native speaker (osoba mówiąca dobrze po angielsku) lub z native speaker. Nauczyciela można zmieniać w ramach jednego pakietu, zmienia się tylko koszt lekcji – ten z near native jest niższy.
Zajęcia są interaktywne. Dziecko i nauczyciel mają włączoną kamerę i mikrofon, dzięki czemu mogą ze sobą rozmawiać. Błędy, które popełnia maluch są na bieżąco korygowane, a poziom dostosowywany do umiejętności. W trakcie zajęć na ekranie pokazują się ćwiczenia, a dziecko zakreśla, zaznacza, rysuje i klika. Wszystko trwa 25 minut, a po skończonych zajęciach nauczyciel wysyła komentarz o postępach dziecka. W panelu pokazuje się także podsumowanie lekcji w formie interaktywnych ćwiczeń. Łącznie czas pracy z Novakid jest, więc dłuższy.
Czy Novakid sprawdzi się u każdego?
Z czystym sumieniem napiszę – nie. Wiesz dlaczego? Bo nie każda metoda i nie każde zajęcia, odpowiada wszystkim dzieciom. Zosia ma praktykę z osobą, która mówi wyłącznie po angielsku, Julka też – a mimo to, jej się nie spodobało. Wszystko zależy od tego, ile lat ma dziecko, jaki ma charakter i czy w ogóle zainteresowane jest nauką języka.
Nic na siłę! Zmuszaniem daleko się nie zajdzie, w ten sposób można zabić nawet największą pasję.
Zachęcam jednak do spróbowania i sprawdzenia na jakim etapie jest dziecko. Przyznam, że ja nie byłam świadoma, że Zosia radzi sobie tak dobrze z angielskim. Wiedziałam, że coś tam umie, ale zaskoczyło mnie, że aż tak dużo, że nie potrzebowała mojej pomocy w zrozumieniu poleceń i udzielaniu odpowiedzi. Oczywiście czuwam i siedzę z boku, ale nie wtrącam się, dając jej wolną rękę, patrząc z dumą jaką sprawia jej to radość.