Od pewnego czasu toczy się dyskusja na temat restauracji, do których wstępu nie mają dzieci. Restauracje bez dzieci – pierwsza myśl? Ale jak to, przecież to dyskryminacja! Druga? Fajnie byłoby zjeść obiad z mężem, w lokalu, bez dzieci. Bez tych cudzych tym bardziej. Moim zdaniem genialna opcja. Mimo tego,że mam dzieci, kocham je i uwielbiam spędzać z nimi czas, to czasami fajnie jest gdzieś wyjść i wiedzieć, że nie usłyszy się tam marudzenia, krzyków i płaczu. Nie wydaje mi się, żeby był to temat na tyle kontrowersyjny i wart walki, żeby obrzucać się w internecie błotem, a jednak…
Spis treści
Błagam, nie zabijcie się!
Czytając komentarze w internecie, włos się na głowie jeży. Serio! Nie chodzi tu o losy uchodźców, poglądy polityczne, czy homofobię. Rzecz w tym, że do niektórych restauracji niechętnie wpuszcza się dzieci. Tak po prostu, kilku właścicieli ma chęć wprowadzenia zakazu przyprowadzania dzieci do swoich lokali. Nikt nie zmusza przecież do korzystania z usług takich restauracji, nie ma w planach także zakazu wstępu dzieciom, we wszystkich lokalach na świecie. Chodzi o wybrane miejsca, gdzie zaprasza się wyłącznie dorosłych. Ot i cała sprawa.
Okazuje się jednak, że taki zakaz w niektórych restauracjach w Polsce to: “wykluczenie”, “tak jakby zakazać niepełnosprawnym i starszym”, “pomysł rodem z apartheid”, czy “brak rozumu”. Serio? Ty też tak uważasz? Moim zdaniem ludzie powinni zająć się czymś pożytecznym, skoro mają tyle energii i czasu, by tak żywo komentować taki, przepraszam za wyrażenie, pierd.
Argument 1 – lokale dla matek z dziećmi – ok, bez dzieci – dyskryminacja
No właśnie, jak to jest, że w drugą stronę już takich kontrowersji nie ma? Że jeśli lokal jest dla matek z dziećmi, albo ma super kącik malucha i animatorki, i zaprasza się szczególnie rodziny z dziećmi, to jest ok? No na przykład singiel bez dzieci może czuć się urażony, że po drugiej stronie ulicy, zamiast Starbucks’a, powstała kolejna kawiarnia z kulkami dla dzieci w pakiecie.
No tak, przecież nikt tej osobie nie każe odwiedzać tego lokalu. Ale czy ona na fanpage’u tejże kawiarni wypisuje komentarze, że zapraszanie matek z dziećmi to wykluczenie, bo ona ich nie ma? No raczej nie. Matki natomiast (bo niestety zdecydowana większość komentarzy, lekko mówiąc, nieprzychylnych pomysłowi) uwielbiają takowe komentarze w sieci umieszczać. Nie no, spoko jeśli chcą, to czemu nie, Polska to przecież wolny kraj. O, przepraszam, z wyłączeniem tematu restauracji bez dzieci i jeszcze kilku, które tychże matek dotyczą.
Argument 2 – jestem matką od prawie 6 lat, pragnę chwili bez dzieci
Znasz to uczucie? Gdy pragniesz wypić kawę w samotności, ba nawet po prostu zrobić siku, nie mając w tym czasie towarzystwa? Mimo tego,że kocham moje wspaniałe dziewczyny i chciałabym im dać gwiazdkę z nieba, to jednak są chwile, gdy pragnę być sama. Ewentualnie ja plus mąż. A jak jeszcze przyjadą do nas dziadkowie i mamy wychodne, to takiej chwili pragnę tysiąc razy bardziej.
Fajnie byłoby w restauracji, na romantycznym wyjściu, które zdarza się raz na 100 lat, nie zastać dzieci. Bo to nie chodzi o to,że ja chcę swoje zostawić, ale spędzić ten czas z cudzymi. No pomyśl sobie, wystroiłaś się, zostawiłaś dzieciaki z dziadkami, siadasz z mężem przy stoliku, cała w skowronkach i nagle słyszysz… “No jedz, jak nie zjesz nie dostaniesz czekoladki!“. Albo coś w stylu: “Aaaaa, już nie chce makaronu, chcę naleśniki, aaaa!”. A może coś bardziej hardcorowego? Zapach kupy w pieluszce, przy stoliku obok. Widzisz to oczyma wyobraźni? A może bardziej na miejscu jest – czujesz to?
A może wolałabyś spędzić te wyjątkowe kilka godzin w towarzystwie samych dorosłych?
Trochę odwagi, nie tylko poprawność
Ludzie, trochę odwagi! Totalnie nie rozumiem, czemu o takim zakazie mówi się tak długo, a właściciele boją się odważyć i oznaczyć lokal jako taki, bez wstępu dla dzieci. Wiem, że poprawność jest w cenie, ale błagam, trochę odwagi. Skoro lubię wiedzieć, które miejsca są przystosowane dla dzieciaków, gdzie znajdę kącik malucha, przewijak lub animatorkę, to w drugą stronę też poproszę.
Są już takie hotele na świecie, gdzie na wakacje nie pojedzie się z dziećmi. Tam nikogo to nie dziwi. Po prostu tak jest. Wybierają go ludzie, którzy potomków nie posiadają, single albo rodzice, którzy dla odmiany chcą spędzić czas wyłącznie w towarzystwie dorosłych. Restauracja bez dzieci, to nie jest wykluczenie, to po prostu konkretny profil danego lokalu. Tak jak kawiarnia dla kociarzy, czy taka gdzie możesz zabrać psa. Jak lokal z dancing’ami dla seniorów. Albo restauracja dla fanów gruzińskiej kuchni, czy owoców morza. Czasami warto wyluzować i nie szukać dziury w całym.
Jeden z nielicznych głosów rozsądku w tym temacie. Jak widzę “madki” z dziećmi w restauracji/kawiarni (i nie tylko), to chcę uciekać z krzykiem.
Sam mam dwójkę dzieci ale jestem zdecydowanie na TAK. Z jednej strony wszyscy dziecięcy narzekacze mogliby się tam udać i nie mieliby problemu, że jakiś “kaszojad” ich wkurza a z drugiej strony samemu można byłoby czasem tam iść i sobie odpocząć.