Stawiam, że większość dorosłych Polaków zna już lody Ekipy. Może nie wszyscy z nich dokładnie kumają o co chodzi, ale sama znajomość jest. Głównie dlatego, że nie można ich nigdzie dostać, a ludzie biją się o nie przy lodówkach. O co w takim razie chodzi z lodami Ekipy i czemu nastolatki zwariowały na ich punkcie?
Spis treści
Ekipa? Że co?
We wrześniu kończę 33 lata, a YT używam głównie do słuchania muzyki i znajdowania filmów w stylu DIY. Fakt, od 2011 robię w digital marketingu, więc obejrzę od czasu do czasu jakiegoś Wardęgę lub zawieszę oko na materiale Gonciarza. No dobra, znam kilku influencerów i wiem, że może być z tego niezła kasa. Ale ja jestem lekko skrzywiona branżą i latami pracy dla dużych marek. Statystyczna Pani Krysia niekoniecznie jednak ogarnia o co chodzi z tą całą Ekipą (no chyba, że ma osiedlowy sklepik i od kilku tygodni stara się w hurtowni wyrwać kilka kartonów mrożonej przyjemności).
Nie będę rozwodzić się nad tym, kto dokładnie wchodzi w skład Ekipy, jak to się zaczęło i czemu doprowadza to nastolatki do palpitacji serca. W kilku słowach – Ekipa to grupa popularnych młodych ludzi, którzy odnieśli fenomenalny sukces na YouTube’ie. Ten cały sukces mierzony jest w milionach wyświetleń filmów i setkach tysięcy sprzedanych gadżetów. To także wiele okrągłych zer na koncie. Warto jednak wspomnieć, że to również ciężka praca i totalne oddanie temu, co się robi. Nawet, jeśli wydaje Ci się to bajecznie proste.
Jeśli chcesz poczuć klimat Ekipy, obejrzyj luksusowy teledysk, który powinien temat doskonale przybliżyć. Dobrze widać tu, dlaczego dzieciaki ogarnęła taka euforia.
Każdy nastolatek chciałby żyć, jak Ekipa
No właśnie… Dzieciaki widzą drogie fury, grupę fajnych ludzi, ciekawe projekty i zero roboty od 9 do 17. Dziwisz im się? Nic nie robić i mieć pieniądze to przecież marzenie większości z nas. Z tym, że oni właśnie robią, ale umówmy się – ich praca wygląda zgoła inaczej niż większości Polaków.
Wróćmy jednak do lodów Ekipy. Skoro nastolatki marzą, aby być żyć jak sławni jutuberzy to mają też chęć liznąć trochę tego świata. W tym przypadku nie tylko metaforycznie, a całkiem fizycznie. Fakt, iż niełatwo je zdobyć dodaje tylko pikanterii i zwleka matki z łóżek o 5 rano, żeby zdążyć na poranną dostawę do najbliższego spożywczaka. Bo czego nie zrobimy dla naszego dzieciaka…
Tak, wydaje mi się to nieco pokręcone i cieszę się, że moja córka ma tylko 7 lat. Ale czy kupiłabym te lody, gdyby była starsza i znała temat? Jeśli byłyby na wyciągnięcie dłoni to tak, pobudka o świcie nie wchodzi w grę. Zastanawiam się tylko co to komu właściwie szkodzi…
Zapomniał byk, jak cielęciem był…
Temat budzi wiele kontrowersji, a mimo tego, że od premiery minęło już trochę czasu, to Internet wciąż zalewa fala komentarzy. Głównie tych co to wylewają na szatańskie lody pomyje i tych, chcących nabyć karton na czarnym rynku. Faktem jest, że szaleństwo przybiera na mocy, ale czy właściwie to coś dziwnego?
Czy to nie jest tak, że zapomnieliśmy trochę, jak to było za dzieciaka? Pamiętam szał na karteczki, potem większe kartki do segregatora, naklejki z Pokemonami i sikanie po nogach za Spice Girls – były płyty, dezodoranty, plakaty, a nawet występy z koleżankami. Ja byłam Mel C – miałam długie, ciemne włosy, więc wyboru nie było. I tak, wtedy było nieco inaczej, bo czasy były inne, a dostęp do Internetu nikły. Nie rozprzestrzeniało się to wszystko jak zaraza. Ale jednak, emocje wzbudzało niemałe.
I w sumie co tu się dzieciakom dziwić, że chcą mieć coś, co mają wszyscy? Coś, co sygnuje Ekipa – grupa idoli nastoletnich serc. Nie, nie uważam, że tak trzeba żyć i ta zbiorowa histeria jest potrzebna. Do lodów stosunek mam ambiwalentny, natomiast młodym ludziom warto tłumaczyć, że nie muszą być jak wszyscy.
Dziwi mnie jednak zdziwienie rodziców, którzy zupełnie nie ogarniają tematu i dopiero po tym szaleństwie zaczęli szukać informacji o Ekipie. Do tej pory ich pociechy mogły oglądać na YT to, co chciały, bez kontroli, nikogo to zbytnio nie obchodziło. Aż tu nagle… CO TY DO CHOLERY OGLĄDASZ NA TYCH JUTUBACH?! z drugiej jednak strony to może i plus, bo w końcu ktoś zainteresuje się tym, co ich dzieci robią w Internecie.
Lody Ekipy to niezły biznes!
No przecież to jasne, że jeśli ktoś coś produkuje, to chce na tym zarobić. No kaman, chciałabyś wypuścić na rynek produkt, z którego nie miałabyś nic? I tak, największy biznes robi na tym pewnie Ekipa i Koral, ale pomyśl też o wszystkich dystrybutorach. Pandemia dała gospodarce ostro po dupie, więc fajnie, że tak zwiększył się ruch. Oprócz wspomnianych lodów większość weźmie też coś innego z półki.
O ile nie jestem za nadmiernym konsumpcjonizmem to w tym przypadku nie chodzi o setki złotych, a kilka złotówek. Niech ta Pani Krysia i Pan Krzysio zarobią w tych sklepikach, a niech i ten Lidl coś z życia ma. Swoją drogą, jak była promka torebek Wittchen za kilka stówek kobiecy tłum podobnie szturmował Lidla…
To po mojemu – co z tymi lodami Ekipy?
Ani mnie to ziębi, ani grzeje. Ani nie jestem za totalnym szaleństwem, ani za hejtem. Ot, kolejna moda nastolatków. Tak, jak my zbieraliśmy kiedyś karteczki, puszki po piwie czy papierki po czekoladach, tak oni mają chęć poczuć trochę luksusu w tym świecie pełnym zarazy. Teraz jest moda na lody Ekipy, za jakiś czas przyjdzie coś nowego.
Zachowajmy zdrowy rozsądek, ale nie patrzmy na wszystko oczami dorosłych. Postaramy się zrozumieć dzieciaki, które mają zupełnie inne problemy i marzenia, bo sami też kiedyś nimi byliśmy.
(I tak, to tylko woda z cukrem i mnóstwem konserwantów, ale niech pierwszy rzuci kamień ten, kto nie zjada od czasu do czasu takiego syfu.)