Mąż i żona – najbliższa, a zarazem najdalsza rodzina. Niby jedność, ale odrębność musi być. Dobrze podjąć razem decyzję o dzieciach, domu, czy polisie na życie. Fajnie też podzielić się obowiązkami i mieć wspólną wizję świata. Są jednak takie sfery życia, w których jego zdanie powinnaś mieć w nosie. Zbyt często słyszę, że: “bardzo bym chciała, ale mąż się nie zgadza”. Nie daj się zamknąć w pudełeczku, miej głos i decyduj o sobie! Nie jesteś niewolnicą jego widzimisię.
Spis treści
Ścięłabym włosy, ale mąż woli długie
Bez względu na to czy lubi długie, krótkie, proste, kręcone, blond, czy czarne – to Ty decydujesz. Serio, nie rozumiem podejścia do tematu – nie zetnę włosów, bo mąż nie lubi. Bo zły będzie, bo skrytykuje. No i co? Masz czuć się źle, wyglądać nie tak jak masz ochotę, bo on woli inną fryzurę? A czy jeśli Ty powiesz mu, że wolisz jak facet ma długie włosy, a on łysieje na czubku, to on zapuści? Wątpię. Ty pewnie też. Temat fryzury niby jest banalny, ale słyszałam to setki razy. Ba! Miałam to nawet w domu. Mój tata uwielbia długie włosy i zawsze była wojna o ścięcie. I wiesz co? Moja mama bardzo długo nosiła włosy na chłopaka. Zupełnie nie przejmowała się takim gadaniem.
Założyłabym do pracy sukienkę, ale jest zazdrosny
Tak, sukienka jest fajna, jak jesteś z mężem. A jak chcesz założyć do pracy, to za krótka i dekolt za duży. W takim razie ubierasz się w golf i sztruksy. No bo co on powie, po co ma się denerwować. No błagam, tylko nie mów, że tak masz! Kobieto, masz prawo decydować o swojej garderobie. Nie jest to przecież kwestia zmiany mieszkania. Nie potrzebujesz akceptu męża. Owszem, jak wiesz, że coś lubi i chcesz mu zrobić przyjemność raz na jakiś czas, to ok, ale bez przesady! Kolejna historia z życia wzięta, nieco inna. Mama kolegi zawsze ubierała się w sukienki, co więcej – wybrane przez męża. Nie mogła nosić spodni, bo on tego nie lubił. I wiesz, kiedy zaczęła je nosić? Po jego śmierci. Koniec historii smutny ze względu na śmierć, ale i na to, że nie miała odwagi przeciwstawić się jego zdaniu.
Poszłabym do pracy, ale mam siedzieć w domu
No nie. Jeśli chcesz pracować, to masz do tego pełne prawo. Nikt nie może Cię zmusić do tego, żebyś siedziała w domu z dziećmi, jeśli nie masz na to ochoty. Jeśli sprawia Ci to przyjemność, to zdecydowanie tak. Ale nigdy dlatego, że na pracę nie pozwala Ci mąż. A czy zamieniłby się z Tobą? Czy zostałby z dziećmi w domu, z tym całym praniem, gotowaniem i sprzątaniem i zrezygnowałby z pracy? No przecież Ty byś zarabiała, dalibyście radę. No stawiam, że niechętnie. I tak, tu także mam historię – kobieta siedziała długo w domu, bo mąż dobrze zarabiał i wolał, jak nie pracuje. Bardzo ją to męczyło, ale nie miała odwagi. W końcu ją odnalazła i zmieniła wszystko, włącznie z mężem. Nie jest już jego żoną, ma własną firmę i codziennie budzi się z uśmiechem. Może gdyby potrafiła mówić głośno o swoich potrzebach, to wciąż byliby razem.
Wyszłabym z koleżankami, ale mąż nie pozwala
A Ty decydujesz o każdym jego wyjściu? Rozliczasz co do minuty? Czy on nie może nigdy wyjść z kolegami? A nawet jak zabronisz, to jakoś specjalnie się tym przejmuje? Rozumiem, że na tej płaszczyźnie nie ma równouprawnienia i jedna strona może mieć wyjścia ze znajomymi, a druga to już tak niekoniecznie. Jeśli masz koleżanki i lubisz spędzać z nimi czas, to niby czemu miałabyś siedzieć w domu na kanapie z mężem, oglądając “Barwy Szczęścia”. No chyba, że lubisz, to ok. Ale jak wolisz wypić napój wyskokowy w towarzystwie przyjaciółek, to po prostu to zrób. Nawet jak mąż będzie potem zrzędził, to wspomnień Ci nie odbierze! Tu historii mam na pęczki, ciężko wybrać najlepszą. O ile jeszcze kawa z przyjaciółką w ciągu dnia ujdzie, o tyle wyjazd integracyjny z pracy już totalnie odpada. Bo mąż już wizje ma nieciekawe i prewencyjnie zgody nie wyraża. Ale on, to co innego – on może. No z takim podejściem i zaufaniem, to daleko nie zajedziecie.
Kobieto, miej to w nosie!
Nie namawiam Cię do samodzielnych decyzji na każdej płaszczyźnie, do olania totalnie jego zdania i robienia wszystkiego po swojemu. Chcę tylko, żebyś wiedziała, że nie jesteście bliźniakami syjamskimi zrośniętymi głowami! Możesz decydować o tym, jak wyglądasz, czy pracujesz i jak chcesz spędzić czas poza domem. Bez popadania w skrajność, ale masz prawo do własnego zdania. Małżeństwo to codzienne kompromisy i budowanie wspólnej wizji, ale nie możesz zapominać o sobie. Nie chodzi o to, żeby oddać wszystko w jedne ręce, a o to, by być sobą. Gdy przysięgałaś miłość po grób, nie było mowy, że żywot zakończysz nieszczęśliwa i niespełniona. Jeśli nie masz odwagi, jeśli już siedzisz w jego pudełeczku, to powoli otwórz wieko i rozejrzyj się. Po świecie chodzą szczęśliwe mężatki, które mają swoje zdanie. Nie jesteś niewolnicą Izaurą, serio. Decyduj, mów głośno o swoich potrzebach i bądź sobą. Uśmiechaj się, skacz w kałużach i śpiewaj na cały głos. I w nosie miej, że on woli długie włosy, gdy Ty kochasz krótkie!