Pandemia przerwała mój sprytny plan na przeprowadzenie depilacji laserowej – plany musiałam odłożyć na później. Przeprosiłam się, więc z depilatorem i ruszyłam do akcji. Niestety, okazało się, że stary sprzęt nie daje rady. Wtedy zainwestowałam w Philips Satinelle i był to strzał w 10!
Spis treści
Wosk, depilator czy maszynka – czyli po co mi ten depilator?
Depilacja domowa zazwyczaj ogranicza się do 3 metod – zwykłej maszynki, wosku lub depilatora. To proste sposoby na pozbycie się zbędnego owłosienia, które można bez problemu wykorzystać w domowym zaciszu. Najczęściej sięgamy po maszynkę, bo dzięki niej możemy mieć gładkie nogi w maksymalnie kilka minut. Problem jest tylko taki, że efekt też jest chwilowy. To taka niekończąca się opowieść! U mnie dodatkowo pojawia się problem wrastających włosów, co nie tylko nieestetyczne wygląda, ale i powoduje mikro stany zapalne.
Sposobem, który wykorzystywałam przez dłuższy czas był gorący wosk. Kupiłam nawet specjalną maszynkę do podgrzewania i zestaw pasków, którymi skutecznie ściąga się wosk. Efekt utrzymywał się zdecydowanie dłużej niż w przypadku maszynki, ale denerwowała mnie długa procedura. Nie jest tak łatwo wydepilować woskiem łydki i uda tak, by efekt był perfekcyjny.
Depilator czy golarka, depilator czy wosk?
Na swoim koncie mam depilację prawie wszystkimi metodami i przyznam, że nic mnie w pełni nie satysfakcjonuje. Jedyną w miarę trwałą metodą jest depilacja laserowa, która niestety:
- jest kosztowna,
- wymaga wizyty w gabinecie specjalisty,
- potrzebuje regularności.
Efekt jest świetny, ale wymaga już nieco więcej zaangażowania i pieniędzy.
Skoro miałam już dosyć golarki i wosku, postanowiłam przeprosić się z depilatorem. No dobra, trzeba się trochę namachać, ale włoski nie wrastają, nie ma ryzyka oparzenia gorącym woskiem, a efekt utrzymuje się całkiem długo.
W temacie depilatorów praktykę mam długą – pierwszy kupiłam w klasie maturalnej! Wzięłam najprostszą Rowentę, bo tylko na to wystarczyło mi wtedy oszczędności. Była cholernie głośna, ale skuteczna. No i niezawodna, bo korzystałam z niej przez wiele lat. Gdy postanowiłam zmienić sprzęt, zainwestowałam w jakiś hiper nowoczesny depilator Brauna i… niestety zawiodłam się. Ale chyba nie tylko ja, bo model szybko zniknął ze sprzedaży.
Moja opinia o depilatorze Philips Satinelle
Skoro postanowiłam wrócić do korzeni, a mój stary depilator nadawał się tylko do wyrzucenia, zaczęłam rozglądać się za nowym sprzętem. nauczona doświadczeniem postanowiłam zainwestować w dobry, prosty depilator, bez miliarda dodatkowych opcji. Budżet ustaliłam na maksymalnie 300 zł, żeby mnie nie kusiło. Wybrałam się do punktu stacjonarnego, ale niestety większość modeli była wyłącznie na zamówienie (uroki małego miasta).
Wróciłam do domu i zaczęłam przeczesywać internet, a niezła promocja popchnęła mnie w stronę Philipsa BRE640/00. No dobra, przekroczyłam ustalony budżet, ale tylko o 37, 99 zł. Jak przystało na łowcę promocji, wyrwałam droższy sprzęt w niezłej cenie! Ja zawsze szukam najlepszej ceny, więc często korzystam po prostu z Ceneo, żeby porównać oferty.
Link afiliacyjny do depilatora >>
Depilator z rączką
Ale do brzegu, bo o opinię tu przecież chodzi. Depilator philips BRE640/00 to proste i mocne urządzenie z kilkoma nakładkami. To, co od razu zdobyło moje serce, to świetny uchwyt. Wcześniej używałam depilatorów w kształcie jajeczka, dlatego ta rączka zrobiła na mnie takie wrażenie. Depilator leży pewnie w dłoni, bez problemu można pozbyć się włosków z każdego zakamarka.
Moim zdaniem największą zaletą depilatora jest łatwość golenia. Serio, jeszcze nigdy nie szło mi to tak szybko i sprawnie.
Depilacja na sucho i na mokro
Ogromnym plusem jest również to, że można pracować nim na sucho i mokro. Mój wcześniejszy depilator też nie bał się wody, ale o wiele gorzej działał, dlatego tym razem do tej opcji podeszłam z rezerwą. Okazało się, że zupełnie nie słusznie! Tym razem jestem bardzo zadowolona z działania na mokro. Pozwala to także na dokładne wymycie nakładek pod bieżącą wodą.
Fajne jest też to, że w główkę wbudowana jest lampeczka, która bardzo fajnie oświetla depilowane pole.
Philips Satinelle a ból
Z góry napiszę, że nie granicę bólu mam dosyć daleko przesuniętą i właściwie nigdy nie miałam problemu z bólem podczas depilacji. Newralgicznym miejscem były oczywiście uda, ale łydki nigdy nie były dla mnie problemem. Philips Satinelle ma specjalną nakładkę z wypustkami do masażu, ale przyznam, że nie jej nie używam. Usuwanie włosków z normalną końcówką jest dla mnie prawie bezbolesne, problemem nie są też uda.
Osoby wrażliwe pewnie coś poczują, ale zdecydowanie widać różnicę między moimi poprzednimi depilatorami, więc ból nie powinien być problemem.
Depilator z funkcją golarki i wymiennymi końcówkami
Do depilatora dołączone są różne końcówki – mniej lub bardziej potrzebne.
Wszystko zależy oczywiście od naszych potrzeb i oczekiwań. Ja korzystam z dwóch: podstawowej do depilacji i golarki. Bałam się trochę tego golenia i użycia końcówki z innej lokalizacji niż nogi. Z perspektywy powiem, że strach ma wielkie oczy. Radzi sobie ona bardzo dobrze, nawet w tych trudniej dostępnych miejscach. Najlepiej najpierw użyć trymera, a potem ogolić już właściwą częścią końcówki. Dzięki temu unikniesz ciągnięcia i cała akcja pójdzie sprawniej.
Ogólne wrażenia
Przyznam, że Philips Satinelle zdecydowanie przerósł moje oczekiwania. Depilacja jest prawie bezbolesna, sprzęt pewnie leży w dłoni, a bateria pozwala na długą pracę. Używam go często i na bieżąco usuwam włoski, bo chwyta nawet te dosyć krótkie. Mam wrażenie, że dzięki regularnej depilacji mam o wiele mniej włosów na nogach.
Nie jestem fanem depilatora pod pachą lub na wąsiku, więc nie używam tych opcji. Zwykły depilator i golarka zdecydowanie spełniają swoje zadanie i działają bardzo sprawnie. To mój 3 depilator i z pełną odpowiedzialnością mogę napisać, że jednocześnie najlepszy.
Czy wybrałabym ten model raz jeszcze? Bez zastanowienia – tak. To zwykły, prosty i dobry depilator. Jeśli ktoś oczekuje dodatkowych funkcji, takich jak końcówka do mycia twarzy, pewnie wybierze coś innego. Dla mnie najważniejsze były gładkie nogi i możliwość golenia bardziej delikatnych stref.