Macierzyństwo to ciężka praca, prawda? Czy czujesz się czasami tak zmęczona, że mogłabyś zasnąć na siedząco? Nad kubkiem zimnej kawy, bo przecież mamy piją wyłącznie zimną kawę. Zastanawiasz się czasami, czy tylko Ty się tak czujesz?
Mogę Cię uspokoić – wiele matek na całym świecie jest w podobnej sytuacji, ja też! Teraz zdarza się to o wiele rzadziej, w pewnym sensie okiełznałam całe to macierzyństwo. Rano piję ciepłą kawę, w ciągu dnia znajduję czas dla siebie, a w sobotnie wieczory nie zasypiam już na kanapie o 21. Zastosowałam kilka prostych zasad, które pozwalają mi cieszyć się życiem. Chcesz poznać mój sprawdzony sposób na bycie spełnioną kobietą? Wskakuj i zapinaj pasy – ruszamy po Twoje nowe życie!
Liczba dzieci a ogarnięcie życia
Przy pierwszej córce wszystko było jednocześnie trudniejsze i prostsze. Dlaczego trudniejsze? Bo to pierwsze dziecko, świat wywrócił się do góry nogami! Nie znaliśmy się z mężem na pieluchach, smoczkach, kolkach i fotelikach, nie wiedzieliśmy czemu płacze i czemu nie chce spać. Powoli uczyliśmy się życia od nowa. Skończyły się wypady do restauracji kilka razy w tygodniu i wracanie z imprezy o 6 rano, gdy sąsiad właśnie wychodził na poranny spacer z psem. Dla mnie generalnie skończyła się praca – byłam na macierzyńskim, zabrakło ważnego kawałka mnie. Zabijała mnie monotonia dnia. Jeśli ktoś, kto nie ma dzieci, mówi, że jest na nie gotowy, zaczynam się śmiać. My też byliśmy gotowi. Wzięliśmy ślub, kupiliśmy dom, mieliśmy dobrą pracę, a staranie o córkę zajęło nam dwanaście długich miesięcy. Mimo to – nie byliśmy gotowi na to, co miało się wydarzyć.
Z drugiej strony życie z jednym dzieckiem jest prostsze, bo masz tylko jedno dziecko. Jednego, małego człowieka do okiełznania. Jedno choruje, nie śpi, jedno pluje w Ciebie jedzeniem (podziwiam matki bliźniąt, początek musi być kosmosem), jednemu wychodzą zęby. Gdy decydujesz się na drugie dziecko, gdy pierwsze kończy rok, masz w domu jednocześnie niemowlaka i bunt dwulatka. Brawa dla nas! Gdy myślisz, że wiesz już absolutnie wszystko i jesteś najlepszą matką na świecie, zakładasz swój biznes i nie masz dziesięciocentymetrowych odrostów – wszystko zaczyna się od początku, tylko bardziej.
Dlaczego potrzebowałam zmian?
Jeśli nie masz niani 24h na dobę, nie mieszkasz z babcią, a do najbliższej masz 200 km, to może być ciężko znaleźć czas na bycie kobietą, bo jesteś matką na pełen etat. Dorzućmy do tego męża pracującego w korporacji, tak dla spotęgowania doznań. A i dwa duże koty – Brytyjczyki. No i ten własny biznes, który wcześniej tak pięknie szedł.
Po pół roku, chciałam skoczyć z okna, niestety nasz dom ma tylko parter i piętro – nic z tego! Musiałam zamknąć biznes, najnormalniej w świecie brakowało mi czasu i entuzjazmu, a zapalenie piersi złapane na targach nie motywowało mnie do działania. Starsza przyniosła ze żłobka jakieś świństwo i młodsza trafiła do szpitala z obturacyjnym zapaleniem oskrzeli i płuc, a mąż wracał z pracy przed 19. Hormony, dwójka małych dzieci i porażka za porażką… Zdecydowanie nie czułam się kobietą. Kochałam swoje dzieci, uwielbiałam spędzać z nimi czas, ale czasami zamykałam się w pokoju i płakałam. Nawet będąc w toalecie, widziałam małe paluszki wdzierające się w szparę pod drzwiami.
Gdy kończył mi się drugi macierzyński, wiedziałam, że moje życie wymaga zmian, tak na ASAP! Wielkim wsparciem był i jest dla mnie mój mąż, małżeństwo mi się akurat w życiu udało! Zaczęliśmy wdrażać plan „okiełznanie macierzyństwa” ( a może raczej – rodzicielstwa).
5 moich zasad, aby okiełznać macierzyństwo
Nie każdej matce przeszkadza bycie tylko matką, mi uwierało bardzo. Chciałam wrócić do pracy, móc wyjść z koleżanką na kawę, przytulić się wieczorem do męża i nie zasnąć o 21.
Mam wrażenie, że im dziewczyny są większe, tym prościej jest trzymać się tych zasad. Owszem, zamiast jednego przedstawienia w przedszkolu, trzeba wygospodarować czas na dwa, podwójna jest też ilość zajęć dodatkowych, gustów, upodobań i tak dalej, ale nie muszę nosić ich na rękach, same jedzą i same robią siku (jeśli odpieluchowałaś swoje dziecko i umie ono już zapalić światło w łazience oraz trafić do nocnika/kibelka, to wiesz o co mi chodzi 😊).
No dobra, koniec paplania, podaję moje sposoby. Od tych najprostszych, do najtrudniejszych.
Zasada 1 – poranek zacznij już wieczorem
Być może stosujesz już tę zasadę u siebie, a może dopiero oświeci Cię prostota tegoż rozwiązania – przygotowywanie ubrań dla dzieci wieczorem. Rano, gdy dwie osoby pracują i spieszą się do pracy, dzieci trzeba obudzić, nakarmić i odwieźć do przedszkola, wybranie ubrania wieczorem zaoszczędzi sporo czasu i nerwów. Mam dwie córki – wiem co mówię! A co, jeśli rano okaże się,że nie masz ani jednej czystej pary majtek dla dziecka? 🙂 Pomagają mi wybrać ubrania wieczorem, a rano po prostu to zakładają.
Zasada 2 – wprowadź rytułały
Codziennie idą spać o 20.30. Taaa, najprostsze, prawda? Na początku nie było łatwo, ale uwierz, że gdy codziennie o tej samej porze będziecie się myć, przebierać, czytać książkę i zasypiać, w końcu dziecko się do tego przyzwyczai. Pierwszego dnia położy się o 21.30, a potem będzie lepiej i lepiej. W życiu każdego człowiek są obecne rytuały i ważny jest rytm. Nawet jeśli jesteś artystką, to Twoim przyzwyczajeniem może być wstawanie o 12 i kubek kawy o 12.30 . Dziecko to mały człowiek. To nie robal, nie kosmita, to człowiek – tylko mały. Potrzebuje stałości, konkretnego rytmu i rytuałów. Jeśli uda Ci się wprowadzić taką zasadę ( godzina 20.30 jest przyjęta umownie, u mnie tak jest, u Ciebie może być to 19 lub 21), wtedy dziecko jest wypoczęte, a Ty masz wieczór dla siebie.
Zasada 3 – wspólny kalendarz w telefonie
Prowadzimy wspólny kalendarz z mężem – zapisujemy w nim wszystko co związane jest z dziećmi i pracą. Kartki na lodówce, zapisywanie na kalendarzu ściennym i inne tego typu pomysły nie zdały u nas egzaminu. Stworzyliśmy dodatkowe, wspólne konto na Gmailu i podpięliśmy kalendarz pod telefony. Dzięki temu, mamy wszystko w jednym miejscu. No i wyznajemy zasadę „kto pierwszy ten lepszy” – jeśli on wpisze sobie wyjście na wieczór, to nie kłócimy się, po prostu wychodzi on. Rzadko mamy okazję wyjść razem, ale nie oznacza to, że jesteśmy zamknięci w czterech ścianach, każde z nas ma swoje życie.
KALENDARZ GOOGLE W 5 KROKACH – PRZEJMIJ KONTROLĘ NAD ŻYCIEM SWOJEJ RODZINY –> Sprawdź
Zasada 4 – wprowadź podział obowiązków
I tu przechodzimy płynnie do punktu czwartego – podział obowiązków. Wychodzę z założenia, że skoro był przy poczęciu, to musi być przy wychowaniu. Jak już wspominałam mam fajnego męża i on sam ma ogromną potrzebę aktywnego uczestniczenia w życiu rodziny. Jak to wygląda? Ano tak, że ja przez prawie 6 lat, kąpałam córki kilkanaście razy, to zadanie mojego męża, od zawsze. Ja wożę dziewczynki na zajęcia artystyczne, mój mąż idzie na balet (balet i sobota – nie, nie chodzi o imprezę, mając dzieci nic nie jest tak oczywiste, jakby się mogło wydawać), dzieciaki do przedszkola wozimy na zmianę, ja zajmuję się ich ubraniami, czytamy na zmianę – co drugi dzień. Oczywiście nie jest to sztywny podział, ale jeśli ja ugotuję obiad, to on wkłada naczynia do zmywarki, tak to mniej więcej działa. Sama nie dałabym rady z tym wszystkim, a przecież nie żyjemy w średniowieczu!
Zasada 5 – konsekwencja to podstawa
Ostatni punkt odnosi się do wszystkich powyższych, słowo klucz to: konsekwencja. Musisz przyjąć kierunek i konsekwentnie dążyć do celu, mimo porażek i niepowodzeń.
Macierzyństwo nie jest proste, to ciężka praca. Nad sobą, nad swoim życiem. Gdy w grę wchodzi coś, co jest najważniejsze na świecie, często rezygnujesz z siebie, ale dziecko to najlepsze co może Cię spotkać w życiu. Pierwszy uśmiech, pierwsze „mamo”, laurka na Dzień Matki. To jak tuli się do Ciebie tymi zimnymi nóżkami w środku nocy, bo miało koszmar i właśnie u Ciebie szuka pocieszenia. Nawet to, jak pęka Ci serce przy pierwszym rozbitym kolanie. Bycie matką, to największe szczęście. Na pewno znasz to powiedzenie: „szczęśliwa matka, to szczęśliwe dziecko”, coś w tym jest, prawda?
Dziękuję Ci za porady. Jestem mama 14 miesięcznego Kacperka. Smutno przyznać, że to dopiero początek macierazyńskiej drogi, a ja już jestem bardzo zmęczona. Dziękl Bogu mój mąż należy do takich, którzy zajmują się dzieckiem. Dużo nauki przede mną. Twój blog mi w tym pomoże.
Pozdrawiam,
Justyna
Justyna, każda matka na początku czuje się zmęczona i to zupełnie normalne. To dla Ciebie nowa sytuacja, wszystko się zmieniło, synek jest mały i potrzebuje dużo uwagi. Masz prawo do bycia zmęczoną! Masz wsparcie męża, może od czasu do czasu wyjdź gdzieś na kawę, weź ze sobą książkę i spędź godzinkę czy dwie tylko na czytaniu?
Dziękuję, że jesteś i zapraszam Cię do śledzenia bloga. Mam nadzieję,że znajdziesz tu niejedną inspirację 🙂
Ściskam mocno,
Magda
[…] Czytałaś już moje 5 zasad pracującej mamy? […]