O ile na początku kwarantanna nieco nas bawiła, o tyle po kilkunastu dniach totalnie męczy. Powoli kończy się cierpliwość, energia i wewnętrzny spokój. Wchodzimy na zupełnie inny etap rzeczywistości. Nie oznacza to jednak, że uczestniczymy w wyścigu na “kto ma gorzej”. Jedziemy na tym samym wózku, wszyscy mamy gorzej…
Medal za narzekanie
Być może coś mnie ominęło i za narzekanie obiecano komuś medal? I nie, nie chodzi mi o to, żeby wciąż tryskać optymizmem i nie pozwalać sobie na chwilę słabości. To jest nawet wskazane – trzeba od czasu do czasu spuścić powietrze. Popłakać chwilę, pokrzyczeć i rozczulić się do cna, a potem wstać i poprawić koronę, iść dalej.
O co w takim razie mi chodzi? O brak zrozumienia i wsparcia dla innych. Każdy, kto ośmieli się powiedzieć, że jest mu ciężko zostanie zrugany. Bo przecież “ja mam gorzej” i “co Ty wiesz o zmęczeniu”! Potrzebujesz przykładu? Rozejrzyj się pod komentarzami w internecie i przeanalizuj rozmowy ze znajomymi. Okazuje się, że nikt nie ma prawa mieć gorzej, niż osoba po drugiej stronie.
Przepychanki i dobre rady
Zmęczone mamy przekonują, że to właśnie one mają najgorzej, bo przecież:
- zajmują się dziećmi, gotują, sprzątają i jeszcze te lekcje online;
- nie masz dzieci w szkole? nie wiesz co to zmęczenie;
- jeśli nie masz noworodka, to co Ty możesz wiedzieć o kwarantannie;
- nie masz nastolatka, to nie wiesz, jak trudno jest utrzymać go w domu.
Przykłady można mnożyć i wyliczać w nieskończoność. Można też stopniować, bo przecież najgorzej powinny mieć te, które pracują i dodatkowo mają cały ten majdan na głowie. Ale jeśli ich dzieci są starsze i same odrabiają lekcje, to mają lepiej od tych, które muszą siedzieć z mniejszymi przy książkach? A co mają powiedzieć mamy z niepełnosprawnymi dziećmi lub te, które maluchy wychowują samotnie?
A co z bezdzietnymi singlami z korporacji? Śledzę pewien korporacyjny profil na FB i tam akurat jest mnóstwo rad dla tych, którzy dzieci mają. Siedząc samotnie w domu i pracując na home office, większość z nich ma jedną radę, a raczej podsumowanie… “trzeba było nie robić dzieci”. A potem następuje seria zabaw z wykorzystaniem sznurka i taśmy klejącej. Chętnie dzielą się bowiem pomysłami, jak skrępować i unieruchomić nieswoje potomstwo.
Nie generalizuję – jest też oczywiście wiele takich osób bez dzieci, które mówią: “ledwie ogarniam rzeczywistość, nie wiem jak Ty dajesz radę mając do tego dzieci”. Przyznam, że ja podziwiam osoby, które są same, nie mają się do kogo odezwać i dają radę.
Zrozum i wesprzyj drugiego człowieka!
Skoro wszyscy mamy podobnie i siedzimy w tym wszystkim po pachy, to czemu tak zwyczajnie i po ludzku nie możemy zrozumieć i wesprzeć innych? Podtrzymaj bliską osobę na duchu, powiedz zmęczonej koleżance, że dzisiaj jest ciężko, ale jutro będzie lepiej. Nie przepychaj się argumentami na “kto ma gorzej”. W chwili zwątpienia i załamania jej świat trzęsie się w podstawach, a ona ma wrażenie, że za moment wszystko runie. Nie pomoże jej to, że ktoś inny ma gorzej. Ona chce po prostu usłyszeć kilka życzliwych słów i Twój spokojny głos.
No pomyśl, co Ty chciałabyś usłyszeć? Gdy umieściłam relację, w której powiedziałam, że jest mi źle, że nie wytrzymuję i wszystko mnie przytłacza, dostałam wiele wiadomości na temat tego, że to nie ja mam gorzej. Okazało się, że moje problemy i mój stan to zupełny pikuś, boo one to dopiero mają! Dziękuję jednak wszystkim Wam, które napisały:
- nie przejmuj się, jutro będzie lepiej;
- ja też miałam chwilę kryzysu, pomogła mi ciepła herbata i ciastko;
- zrób na obiad kanapki i poprzytulaj dzieci;
- rozumiem Cię doskonale, ale razem damy radę!
Nie licytujmy się, a wspierajmy. Przecież doskonale rozumiemy to, co dzieje się teraz w głowach innych. Wszyscy mamy źle na wielu płaszczyznach, bo to taki dziwny i popaprany czas. Ale doświadczenie pokazuje, że trudne momenty przechodzi się prościej, gdy trzymamy się razem, prawda?