Większość Polaków spędzi święta wraz z rodziną, tylko 7% wybierze grono znajomych. Zasiądziemy przy suto zastawionych stołach, potem nastąpi seria standardowych pytań. Gdy wymienimy się “uprzejmościami”, zaczniemy rozmowy o polityce, kościele i wrażliwych kwestiach. O tematach, na które boimy się rozmawiać, i których często wolimy uniknąć.
Spis treści
O czym boimy się mówić przy stole
Na Rzeczpospolitej znalazłam artykuł z wynikami świątecznego sondażu. Okazuje się, że prawie 60% ankietowanych stresuje się rozmowami przy świątecznym stole. Dlaczego? Obawia się, że poruszone zostaną tematy, których się boją. Ponad 1/5 zapytanych osób najbardziej unika tematów związanych z polityką i historią, w tym również pytań o ich polityczne preferencje. Sen z powiek spędzają również wrażliwe wątki, takie jak LGBT, czy aborcja. Jak zatem rozkładają się inne obawy?
Prawie 14% ankietowanych nie ma ochoty rozmawiać o statusie swojego związku, ponad 8% o stanie posiadania, a prawie 8% o pracy i szkole. Pewnie doskonale znasz te tematy i nie raz były poruszane przy Twoim stole. Warto czasami uciąć taką rozmowę, po prostu zdusić ją w zarodku. Rozmowy przy stole powinny być przyjemne, życzliwe, a co najważniejsze – nie mogą ranić innych i nie powinny wywoływać rodzinnych kłótni.
Zacznijmy od życzeń
Zanim jednak siądziemy do stołu, składamy sobie życzenia. Okazuje się, że już na tym etapie możemy rozpętać burzę w czyjejś głowie. Czasami lepiej złożyć typowe, oklepane i miłe życzenia, niż żartobliwie podkreślać porażki i niedociągnięcia. O czym mowa? Mam taki przykład z życia wzięty – mój tata często składając życzenia mówi mi: żebyś się mniej denerwowała bla bla bla. Czyli co? Jestem nerwowa i powinnam być oazą spokoju. Dzięki, wolę jednak – zdrowych i pogodnych oraz szczęśliwego Nowego Roku. To tak jak z tym – “żebyś znalazła w końcu chłopaka” albo “żebyś w końcu zaszła w ciążę”. Jakbym chciała i mogła, to pewnie bym to zrobiła, ale może po prostu nie chcę lub nie mogę. Lepiej odpuścić tryb rozkazujący i skupić się na czymś bardziej neutralnym.
Ulubione pytania przy stole
Jest kilka takich pytań przy świątecznym stole, które usłyszeliśmy lub pewnie kiedyś usłyszmy. Zaczyna się zazwyczaj od osób samotnych, takich “słabych” antylop w stadzie. Wszyscy pytają, czy już kogoś mają, czy znajdą, a czemu z ostatnim się nie udało. To taki temat, który przerabiało większość z nas. Jak już z kimś jesteśmy, musi paść pytanie – kiedy ślub. No i powiedz cioci, że nie planujesz… ALE JAK TO?! Tak bez ślubu, w grzechu? Jeśli jednak ślub za Tobą, ale nie masz dzieci, to przecież muszą zapytać “kiedy?” oraz dodać, że młodsza nie będziesz, więc nie ma na co czekać. To dla mnie pytanie killer…
Kiedy dziecko?
Bo skoro ktoś nie ma dzieci po kilku latach ślubu, to albo nie chce ich mieć (co nie mieści się w głowie polskim babciom, ciociom i wujkom), albo nie może ich mieć. W tym drugim przypadku sytuacja jest nieco bardziej przykra. Zazwyczaj to wielki ból i smutek dla pytanej osoby, która walczy ze łzami w oczach, gdy dzieciaki rozrywają papier, w który zapakowane są prezenty. Te osoby pewnie rozrywa od środka coś zupełnie innego… My o Zosię staraliśmy się 12 miesięcy, słyszałam to pytanie wiele razy, nie tylko w święta. I wiesz, za każdym razem bardzo bolało.
Obiecałam sobie wtedy, że ja nie zapytam kogoś, kto dziecka nie ma, kiedy będzie je w końcu mieć. Po pierwsze wiem co czuje taka osoba, a po drugie – to nie moja sprawa. Nie powiem też nikomu, żeby odpuścił, bo wtedy się pewnie uda. Ja nie umiałam odpuścić największego marzenia, odpuszczałam za to kontakty z osobami, które miało milion rad w rękawie. Bo próbowałam wielu rzeczy i zrobiłam wiele badań, a jakoś nic z tego nie wychodziło.
Zanim zapytasz pomyśl dwa razy
Wiem, że czasami ciekawość jest silniejsza od nas. Że chciałybyśmy wiedzieć o co chodzi i jak to jest. Ale wiesz, nie zawsze powinnyśmy o to pytać. Czy Ty chciałabyś, żeby ktoś wchodził z butami w Twoje życie? Jeśli tak, to pewnie byś mu o tym powiedziała. Czasami jedno, malutkie pytanie może sprawić komuś wielką przykrość lub ogromny dyskomfort, a przecież nie o to chodzi w tych całych świętach.
Liczy się miła atmosfera, słowa wypowiadane z troską i słuchanie potrzeb drugiej strony. Oczywiście na inne tematy porozmawiamy z bliskimi osobami, a inne z tymi dalszymi. Nie musimy uzewnętrzniać się ciotecznej ciotce naszej babki. Rozmawiajmy z głową, słuchajmy innych i zwracajmy uwagę, jak reagują. Nie ciągnijmy za język na siłę!
Powiedz głośno, że nie chcesz o tym mówić
I najważniejsze – jeśli temat Ci nie odpowiada, nie chcesz udzielać odpowiedzi na serię niewygodnych pytań, po prostu powiedz o tym głośno! Masz prawo uciąć rozmowę. Nie musi być to cięta riposta, czasami wystarczy zwykłe: “nie chcę o tym mówić, zmieńmy temat”. Pamiętajmy o duchu świąt, o rodzinnej atmosferze, radości i szacunku do siebie. No i zawsze zamiast rozmowy, możemy zaśpiewać kolędę 🙂
Wesołych Świąt! <3