No właśnie, skąd brać pozytywną energię? Wciąż słyszę to pytanie i wiesz co? Odpowiedź jest bardzo prosta. Trzeba zacząć podchodzić do życia trochę mniej serio. Dać sobie trochę luzu, odpuścić. Nie, nie namawiam Cię do porzucenia domowego ogniska, zaniedbania obowiązków i wyjazdu na koniec świata. Chociaż jakiś weekend z dala od rodziny i problemów dnia codziennego byłby wskazany. Jak zatem znaleźć w sobie ten cudowny luz?
Spis treści
Zacznij od uśmiechu
Zacznij od prostego zadania. Od uśmiechu. Pewnie pomyślałaś, że przecież się uśmiechasz? A kiedy uśmiechałaś się do swojego odbicia w lustrze? No właśnie… Zacznij w takim razie od zwykłego przelotnego uśmiechu, do samej siebie. Potem popatrz na siebie rano przez kilka chwil i powiedz sobie coś miłego. Ostatnim etapem będzie… śmiech! Tak! Zacznij śmiać się w głos, sama do siebie. Możesz wspomóc się śmiesznym filmikiem lub żartem przeczytanym w interecie, ale tak po prostu zacznij śmiać się w głos. Tak, wiem, jak głupio to brzmi. Ale zdradzę Ci sekret… to działa!
Przestań się wszystkim przejmować
Nie raz pisałam Ci o tym, że warto porzucić perfekcjonizm, nauczyć się spędzać czas tylko ze sobą i mieć w nosie opinie innych. Zdanie podtrzymuję! Nie wystarczy jednak od czasu do czasu o tym pomyśleć. Warto rozsmakować się w tym luzie na temat siebie i rzeczywistości. Nie stawiaj sobie wciąż większych wymagań, jeśli spóźnisz się czasami do pracy 5 minut, to nikt Ci głowy nie urwie. My, kobiety, przejmujemy się wszystkim i wszystkimi. Wciąż gdzieś gonimy zapominając o sobie. Ale wiesz, co jest najgorsze? Że wszystko bierzemy tak cholernie poważnie. Zwykły rodzinny obiad z okazji urodzin, urasta do rangi idealnego przyjęcia w królewskim pałacu. Myślisz, że szwagierka zauważy krzywo ustawioną szklankę na stole? Nie mówię o teściowej, ona na pewno zauważy. Ale w sumie co z tego… Po prostu miej to w nosie i rób swoje.
I pamiętaj, nie chodzi o to, by przestać stawiać sobie cele. Wręcz przeciwnie! Ale niech będą realne, takie aby móc je osiągnąć. Zacznij od czegoś małego, żeby pokochać sukces i mieć ochotę na więcej. Tylko błagam, nie bądź tak bardzo poważna, podchodź do życia z dystansem. No i z uśmiechem, ale to jasne!
Zrób sobie mentalny reset
Pisałam o tym samotnym weekendzie bez rodziny, przeżyłaś kiedyś coś takiego? Pewnie głupio byłoby Ci powiedzieć innym, że pojechałaś sama? No i w sumie co miałabyś tam robić? Moja rada – najpierw pojedź i sprawdź, a potem krytykuj. No dobra, możesz zacząć od wyjazdu z koleżanką. Tylko taką, którą na serio lubisz. No, i nie może być zrzędą! Praktykuję takie wyjazdy z moją przyjaciółką, a raczej praktykowałam, dopóki pracowałyśmy razem. Musimy do tego wrócić!
A my wróćmy do mentalnego resetu. Jeśli nie chcesz, nie możesz nigdzie wyjeżdżać, to jak zwykle – zachęcam Cię do samotnego wyjścia na kawę, zamknięcia się w pokoju i przeczytania ulubionej gazety lub książki, albo po prostu pogapienia się w sufit. Daj trochę luzu mózgowi, inaczej się przegrzeje i już nigdzie nie pojedziesz, choćbyś nawet zechciała!
Otaczaj się pozytywnymi ludźmi
To jeden z ważniejszych punktów. Jeśli masz w bliskim kręgu marudy, zrzędy, jęczące buły, to są dwie drogi. Albo uda się Wam wspólnie zmienić nastawienie do życia, albo po prostu opuść krąg tych osób. Brzmi drastycznie? No nie wiem. To tak jak z tym bieganiem, o którym Ci kiedyś pisałam – jak biegniesz na czas z szybszą osobą, to chcesz ją dogonić i masz lepszy wynik. Gdy wiesz, że nie masz konkurencji – ze sprintu robi się spacer. Zacznij od znajomych z FB, którzy Cię denerwują, ale nie są Ci zbyt bliscy. Usuń, zablokuj, cokolwiek. Żeby ich posty po prostu Cię nie denerwowały. Wiem, że to strasznie brzmi, ale kilka pozytywnych osób w Twoim otoczeniu zdziała cuda. No dobra, przynajmniej ogranicz te kontakty ze smutasami…
Skąd biorę pozytywną energię?
No skąd, przecież nie z kosmosu! A może… Nie no, na serio. Dużo się uśmiecham, nie szukam dziury w całym, jeśli kogoś nie lubię, to nie po prostu się z nim nie widuję. Mam też w nosie, że wyjdę czasami z domu z tłustymi włosami (oby nie za często!), zakładam bikini mimo ciążowych rozstępów na brzuchu i lubię czasami pobyć sama ze sobą. Nie, nie mam wtedy wyrzutów sumienia. Każda kobieta musi mieć w tygodniu czas nie tylko na: zaprowadzenie dzieci do szkoły, robienie obiadu, pracę, pranie, odrabianie lekcji, prasowanie, robienie zakupów… można by tak wyliczać godzinami! Ale do sedna, powinnaś mieć czas dla siebie, swoich koleżanek, czas na zajęcia fitness i wizytę u kosmetyczki.
Oczywiście w grę wchodzi także charakter danej osoby. Ale nie każdy musi być takim wariatem jak ja, żeby mieć pozytywną energię. Daj sobie trochę luzu, uśmiechnij się, włącz ulubioną muzykę na cały regulator i zatańcz przed lustrem, z dezodorantem zamiast mikrofonu. Działa, sprawdzone!