Zakupy online i dostarczanie paczek do setek polskich domów, to obecnie temat bardzo na czasie. Bo zamawiać, czy nie? Z jednej strony nasze potrzeby i przedsiębiorstwa, które tak ratują biznesy, z drugiej kurierzy. Nie ma idealnego rozwiązania, a wszyscy jesteśmy w układzie naczyń powiązanych. Dlaczego? Już spieszę z odpowiedzią!
Spis treści
Potrzeba klienta
Wiele osób mówi, że paczki zamawiają nudzące się w domach kobiety. I być może jest to w jakimś stopniu prawda, ale stawiam, że wiele z nas chce kupić coś bardzo potrzebnego. Pieluchy, leki, nowy komputer do zajęć online, mąkę i drożdże, lżejsze kurtki dla dzieci. Mamy wiele codziennych potrzeb, które towarzyszą nam bez względu na to, co dzieje się na świecie. Oczywiście, z części możemy zrezygnować, ale ciężko jest zupełnie pozbyć się potrzeb.
Nie możemy odwiedzić wielu sklepów, które obecnie są zamknięte, czasami nie możemy zadbać też o bliskich, którzy są daleko. Zamawiamy, więc babci zakupy pod drzwi lub prezent dla kilkuletniej chrześnicy, która przyjęcia w tym roku nie będzie miała. Oczywiście, nie zachęcam do zasypania sklepów online bezsensownymi zamówieniami, do wielu malutkich przesyłek, zamiast jednego, większego zamówienia, ale nie dajmy się zwariować!
Bo wiesz, to nasze zamawianie, to nie tylko potrzeba klienta i zakupy prosto pod drzwi. To także praca dla kurierów i zysk dla przedsiębiorców. Ale skoro o kurierach…
Praca kurierów
Im więcej zamawiamy, tym kurierzy mają więcej pracy. Muszą odwiedzić większą liczbę domów i przenieść o wiele więcej paczek niż zwykle. Czy zatem dokładać im pracy? Z jednej strony to trochę nie fair, żeby pracowali więcej, z drugiej jednak – mają pracę. Jeśli masowo przestaniemy zamawiać, oni mogą zostać z dnia na dzień bez środków do życia. Powoli zaczynają się zwolnienia, widać to nie tylko w USA, gdzie bezrobocie drastycznie skoczyło, ale również w Polsce. Im dłużej trwa koronaczas, tym więcej osób zostanie bez pracy.
Tu znowu apeluję o umiar i o poszanowanie pracy kurierów. Firmy wdrożyły systemy bezpieczeństwa – nie wymaga się już podpisu, a paczki zostawiane są często pod drzwiami. Kurierzy mają płyny, rękawiczki i maseczki. Nie wszyscy, ale zdecydowana większość tak. Bądźmy dla nich wyrozumiałe, nie denerwujmy się i cieszmy, że ktoś może dowieźć nam do domu potrzebne produkty. Istnieją też Paczkomaty, w których można przecież odebrać przesyłkę praktycznie bezdotykowo. No i człowiek ma mniej pracy, bo dowozi kilkadziesiąt w jedno miejsce. Zamawiajmy z głową, ale przestawajmy zupełnie, bo na końcu są firmy, które napędzają gospodarkę.
Wsparcie gospodarki
Całe te zakupy online, kurierzy i my to system naczyń powiązanych. Dzięki temu, że my wydamy pieniądze, a kurier nie straci pracy, w pewien sposób ratujemy też naszą gospodarkę. Zyski przedsiębiorstw są mniejsze, ale dzięki zakupom internetowym nie spadają do zera. Każda z nas chce przecież wrócić do normalności, właściciele też. Zachęcam zwłaszcza do zakupów u rodzimych przedsiębiorców, którzy tworzą rynek. Nie dajmy im zginąć, bo sytuacja i tak jest napięta.
Szacunek, umiar i wsparcie – to trzy słowa, które mam w głowie myśląc o zakupach online. Wiem, że kuszą wyprzedaże w sieciówkach, ale pomyślmy też o dobrych jakościowo produktach polskich biznesów. Czasami warto kupić mniej, ale mieć produkt na dłużej. Wiele firm zaangażowało się też w walkę z koronawirusem – przekazują pieniądze dla szpitali, szyją maseczki, gotują darmowe posiłki dla służby zdrowia. Wiem, że nie można teraz szaleć z pieniędzmi, ale jeśli mamy je wydać, to z głową.
Robić zakupy w internecie, czy nie?
Ja jestem zdecydowanie na tak! Bądźmy miłe, wyrozumiałe i kupujmy z głową. Miejmy na uwadze swoje potrzeby, pracę kurierów i stan polskiej gospodarki, której będzie ciężko podnieść się z kolan. Wiele z nas straci pracę, część zysków i mnóstwo nerwów. Ważne jednak, żeby nie stracić zdrowia i życia, bo to jest teraz najważniejsze.
Róbmy jednak zakupy online, nie szwendajmy się po sklepach stacjonarnych, szukajmy lokalnych dostawców, którzy dowiozą nam jajka, mąkę i warzywa. W moim mieście powstała grupa na FB, która skupia osoby sprzedające do tej pory na targu, obecnie zamkniętym. To fajny pomysł na zorganizowanie lokalnego wsparcia dla dostawców. Sklepy w okolicy też wychodzą do klientów – oferują dostawy produktów do domu. Miejmy umiar, ale wspierajmy przedsiębiorców.